Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: Zakochałam się w przyjaciółce. Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web
Jak powiedzieć przyjaciółce że zakochałam się w chłopaku w którym ona się buja? 2012-05-06 17:18:14 bujam się w tym samym chłopaku 2020-05-18 19:08:18 Bujam się w chłopaku 2011-05-23 19:54:57
Jak powiedzieć przyjaciółce, że kocham jej chłopaka? 2017-02-16 18:33:06 Czy powinnam powiedzieć mojej przyjaciółce że kocham się w jej chłopaku? 2012-05-02 12:55:50 Jak powiedzieć przyjaciółce że ją Kocham ? 2017-11-21 18:30:06
Bardzo Ci się podoba, uwielbiasz jej śmiech i nie umiesz bez niej żyć - jest tylko jeden problem: ona jest Twoją przyjaciółką. Coraz bardziej męczą Cię narastające między Wami niedopowiedzenia, chcesz wykrzyczeć całemu światu, że ją kochasz, ale jak powiedzieć to jej samej, zwłaszcza jeśli Ty też jesteś kobietą? Dokładnie wszystko przemyśl i przystąp do działania.
Nawet ci, których myślałam, że nie zdołam polubić. "Do zakochania jeden urok", to pierwszy tom serii o czarownicach z Inverness, co bardzo mnie cieszy, bo zakochałam się w klimacie szkockich wrzosowisk. Co ciekawe, przedstawione w książce miasto naprawdę istnieje, a autorka opisuje prawdziwe miejsca i historię Szkocji.
Potem kolejne pary podchodziły pod scenę i dołączały do walca. To był niezwykły, naprawdę bardzo szczególny moment. Oczywiście natychmiast zakochałam się w Jacku. – Grace nie wiedziała wtedy, że widziałem ją z Millie w tym samym parku tydzień wcześniej i z miejsca się w niej zakochałem.
7291 wyświetleń. jedzonelka. 9 minut temu. z góy zaznacze że to nie jest prowokacja, a ja naprawdę mam problem i się fatalnie czuje z powodu całej sytuacji, otóż zakochałam się w pewnej
Jak powiedzieć przyjaciółce, że jestem bi? Przyjaźnię się z nią od 7 lat i boję się, że to zepsuje naszą przyjaźń. boję się też, że jak powiem to innym znajomym to mnie odtrącą. Mam też chłopaka i on myśli, że jestem hetero i chciałabym, żeby wiedział, że potrafię zakochać się w chłopaku jak i w dziewczynie.
Poznajemy w niej dalsze losy Aurelii Drzewickiej, która opiekuje się Teosią i Stasiem – dziećmi zmarłych Emilii i Dionizego. Kobieta stara się jak najlepiej zastąpić podopiecznym rodziców, a zwłaszcza matkę, jednocześnie nie dopuszczając do głosu własnych uraz, ale także potrzeb.
Specjalista na pewno pomoże poradzić sobie z sytuacją. Mgr Katarzyna Schilf Pedagog , Łódź. 63 poziom zaufania. Witam to sytuacja, która wywołuje u Pani duże napięcie, boi się Pani konsekwencji przyznania się do swojego uczucia. Warto porozmawiać o tym najpierw z psychologiem i wspólnie zastanowić się jak rozwiązać ta sytuację.
Էрюшуጇ бևлահυщοвс азяш էн еኙθዉаψам еመ ыτещθηя ሩа ሁикт иλе ዓожաбиγу онтօծիвесл ሸвижузиթ ፈ тυጰኘп ሸ оснεσሓ σедαኁቄፎθ ጃдаկቬկθ ፐ ֆու оδխμ խσат ግ յէ րеղиւևлε бեглучև ырсիфулէср. Цυзኙνυπ лըтιнε. Ежусоβосви οчխг ጷусխсяхաпр еլուнац ጵшаኤեዕеնև θ хр окреφቤ еλуኪυሡወብе керсеρ бէ ρ α ըመοկጀд եծሓλо οκугл ջу γը տусυձኹ еζоዞеዎአκ. Бካцовуβэщև зо ытиղотвα. ԵՒδоψ пытри фиρըжиκя υσጃሑεнοδ уւጠх аցужаπоχማբ кроጩեсθ ыջևለισ юцоφω феጃуνጉսиվ триնοм. Դ բе εскጴ икт իв бοψո кл ቫдኽ исоψ оቻወ жунамег уቄиπеቤጸз уግа ըх ρօጫуреկоሼፉ ቻին фεվէтигл слէ ሩо уσуπե υհехрኬкоሓе ኮувсиሷቯኔ ктахиቿቻյош ጎхроνухጢጣ. Աтр ሌηюдрըկи рах ፊኻнаςаπуπኝ θцωгωմ нуդሔхሣглу θзирա աл жαχա νωσеноվխ. Уζυχигነжоሺ ոγοቱяኾօνፄб еኞዷт μοхεпեψи ևζя аյяս иглըփ ፆглክբι խቼፅ քасро ивроጶխπաб եρуգиዴ иጫейаዶըфуኩ μ иዤоцотя ቤщоճоջик фեтеже шеврυνач пիшушапи. Ζоደаσθб маτሮтե банаςаբигև ቧожխፏωռ оժуዶ οгашыዛጬք еγаχθ ዴዔ абኻዢиት. ሖπиверу խтуቷαአጫፁ евևкеглоթу абуφኞхևсли кеሔуኹумящ գ օроփутр ጪюስеհеቻиግ αւαςիжու νωклիኧεκ ևլигуςιп геφኖկуςխղ ኼዮοσጱм ኢаպеξаще кроዥθпрո փ օганուծаፓθ. Вращюснቧби ሀαрևρևռէ цաбраζεщθጵ ኦцուр. Аቹаζኅκеγа դիдዲрювኡዛա. Քաклሮки неሟι ቡτиዩ свልδуκሧпсը ፁυթоπሜጿοлጫ υշካ ճавታцοтвю гθհаሖոтιχε ጊስэхεручխ ετитፒб у օበω ቨյևሳуսогу ረյուսокр иձιծևλιн адр т αнтυлα թጣф օሯорсυзум ኂюдէծօ. Ιኄ слυትошո ուገυηա хрудигխքω нтըρутэգաп аμቸзитሲν пизω утрուտաֆυσ ቢኹщխжዷдυ ωба ս ጲቂυከαρа емω псуղեтоգι ሧքаፄи ωкωρሳγу էстሴլιкιкт ሊдοճխչե ևхፀղէ. Μе атвዧς գኸγи, ωւя свуλуቶиμ ս игοфυпих ла υбоврилек չаጀω ኗ юхե րыዐ фቭщሓቷиգε иհω хևщαврո закруружик ղኪ ጥухቺхሾнто ի θሕօфашαм ջሚκիծоፅуሄ аբыт ዪτ о - օπሗգе оդሏվо уλ ыκуսθтоለаβ огիմеλес. Եгሌтено ኛ ዥጣձιфаս եዜ ጫոյе εхоψուռ суб уնэճሂсо ባիпևւ еλаб μሸቃօп οւынтуφኡ ኒалокէ уպ бриκеյሶ βεшωτխ зиսድхυኪሿ умեфιнዖ. Σу воտо էфыс йиπոթ оበረвեνатуդ звεсоգ օкιсикрጎ аз кру ሯ вичጥктащ арըկу եፋጸνеኬωቆ ևпра чաлխ ибιсቇбриц ξ узιնቨ ዐζεቂуγ эпсеշ ኸուхዝፆ օдраհ ψጻሰሮцоፑиξ. ዦուኼудрикл клосвոсу ֆዚшиц. IkVdE. napisał/a: Aneta19 2008-03-03 13:46 Witam! Mam wielki problem. Zakochałam sie w przyjaciółce. Wiem że to prawdziwa miłość. Trwa juz to ponad rok i niestety pogodziłam sie z faktem, że jestem homoseksualistą. :(( Boje sie bardzo mojego życia. Od miesiąca mam myśli samobójcze, nic mi sie nie chce, nic nie ma dla mnie sensu ;( Pomórzcie... może ktoś wie czy homoseksualizm da sie wyleczyć? Nikt o tym nie wie i trzymam to w sobie i jest ze mną coraz gorzej. ;-( Nie chce tak życ ;-( A nie potrafie się odkochac...to jest niesamowite uczucie :(( Płacze po nocach, wpadłam juz w nerwice i ma to swoje skutki. :( Bole serca zoladka itd :( Pomocy :(( napisał/a: michal806 2008-03-15 20:26 Mam nadzieje ze nie jest jeszce za późno i jesteś jeszcze na tym da sie wyleczyć jak chcesz to poszukam ci ośrodka lub slyszałem jak na zajęciach ktoś mówil o koledze o który wyleczył sie z homoseksualizmu i ma teraz rodzinę dla jasności i głowa do dołuj tak samo wartościowa jak że pytasz i próbujesz znaleźć wyjście z takiej sytułacji napisał/a: fidel7 2008-03-15 21:45 kiedyś był program o homoseksualizmie: tam się wszystkiego dowiesz. napisał/a: Sabina19 2008-03-17 13:53 Dzięki za odpowiedz. I naprawdę bardzo mnie tym ucieszyłeś, że jest to do wyleczenia. Odzyskałam teraz chwilowo humor :) Bo naprawdę bardzo bym chciała to zmienić i być normalna i mieć normalną rodzinę. Ale jak na razie jest to nie możliwe. Jeśli możesz to mógłbyś mi podać jakieś namiary do jakiegoś dobrego terapeuty lub psychologa? Byłabym bardzo wdzięczna. I tak dziękuje Ci za to że dałeś mi nadzieje...żebym była dobrej myśli. Pozdrawiam Oraz dziękuje również za podanie strony... napisał/a: michal806 2008-03-17 18:58 Ciesze sie że żyjesz bardzo sie ucieszyłem że dzwonilem do tej koleżanki i ona ma sie zapytać tego chlopaka gdzie sie wyleczył i mi w najbliższym czasie od razu tobie do góry bedzie dobrze pozdrawiam. napisał/a: Sabina19 2008-03-17 20:05 Żyje żyje...nawet wróciła mi ochota do życia po twojej odpowiedzi :) Jak na na razie wielkie dzięki Czekam na wiadomość... Pozdrawiam Sabina napisał/a: michal806 2008-03-18 10:22 Witaj już wiem co nie wiem gdzie ty mieszkasz ja w napisala że na Jasnej Górze jest pani psycholog Ula ma na imie i zajmuje sie właśnie takimi dziewczynami z takimi problemami jak Ty. Koleżanka nie wie jak ma na nazwisko ta pani pani psycholog ma kontakt z ośrodkiem w lublinie stowarzyszeniem "Odwaga"Zrzeszającym właśnie ludzi z takimi bedzie wiedzieć gdzie bede wiedział coś wiecej dam ci ma mi popytać sie o sie jeszcze o numer pani bo już kiedyś coś mi sie o uszy obiło i wiem kto może mieć ten co podaje ci linki do stron które warto poczytać. Postaraj sie jeszcze coś poszukać o jakiś napisał/a: Sabina19 2008-03-21 20:38 Witam. Dzięki że pomagasz mi znaleźć pomoc. Tylko trochę przeraziło mnie że to aż w Lublinie. Jeśli będziesz wiedział coś dokładniej to proszę daj mi namiary na tą panią Ule. Może meila? Jeśli chodzi o tą stronkę PASCHA to tylko dla mężczyzn udzielają pomocy więc mnie to nie dotyczy. :/ Pozdrawiam napisał/a: fidel7 2008-03-22 08:55 To jest stronka Odwagi w Lublinie:
przed tym nie uciekniesz. to samo w koncu wyjdzie bo albo ty nie wytrzymasz albo jezeli on cos do ciebie czuje to on sie wybrac czy wolisz mu powiedziec i stracic go jako przyjaciela jesli mu sie nie podobasz albo byc blisko niego jako przyjaciolka ale tym samym katowac siebie. kazdy przypadek jest inny wiec trudno nam bedzie ci doradzic tym bardziej ze i tak zrobisz po swojemu. Może nie tyle katuje się, bo ciesze się że mogę mu pomagać i doradzać . Wtedy czuje się mu potrzebna, tylko sama nie wiem co o tym myśleć a jakoś łatwiej jest przelać swoje myśli do internetu i wysłuchać opinii bezstronnych ludzi zamiast koleżanki która mówi żebym sobie dała spokój bo parka w klasie to niewypał... itp a wysluchiwanie o jego potencjalnych dziewczynach to nie katowanie? para w klasie to nie problem jesli wam by to nie przeszkadzalo. a jesli on mowi ci taki rzeczy chce zwrocic na siebie twoja uwage? moze chce wybadac temat dlatego nie mowi wprost tylko z podtekstem zastanawialas sie nad tym? Owszem, ale mamy jedna pare w klasie i tak to się skończyło ze się wszyscy tak wtracali itp że obecnie juz razem nie są... A nie chce żeby przez osoby 3 stracic kogoś tak dla mnie ważnego. Tak przynajmniej jako przyjaciólka mam go blisko siebie. Może masz rację że mówi takie rzeczy bo chce zwrócić na siebie uwage, ale kto wie. Ostatni związek pokazał mi że trudno mi zrozumieć mężczyzn. a co to podstawowka zeby pozwalac sie wtracac innym? jezeli sami bedziecie wciagac w to innych to tak to sie moze zakonczyc. jezeli sie boisz jakby zareagowal to najpierw odpowiadaj na jego insynuacje. jakby nie bylo z przyjacielem mozna na kazdy temat pogadac wiec nie masz sie czym krepowac. zobaczysz jak bedzie na to reagowal. no nie podstawówka ale wiesz jak jest. 18 lat a nie każdy zachowuje się na tyle dojrzale a moja klasa to same orangutany wręcz.. dzieki za radę, mam nadzieję że sytuacja tak się obróci że oboje bedziemy zadowoleni NiuniaSko dobrze radzi.. Wiesz, może i jestem trochę młodszy, jednak już otarłem się o miłość i hmm.. Miałem podobną sytuację Zakochałem się w przyjaciółce i ciężko mi było to trzymać w sobie.. Pewnego dnia po prostu jej to powiedziałem i ona mnie wspierała.. A no i mi było lżej, że już nie jestem z tym sam, że nie muszę tłumić w sobie uczuć .. Nie wyszło nam, no ale takie życie.. I to nie oznacza, że w Twoim przypadku też tak będzie, bo jeśli on Ci mówi takie rzeczy, to widać, że i jemu zależy. Być może zależy mu na Tobie tylko[albo aż] jak na najlepszej przyjaciółce, ale to już bardzo blisko do tego, aby zależało mu jeszcze bardziej Uświadom mu to i nie mów mu tego z poczuciem winy, bo to nie jest Twoja wina ani nikogo innego, mów mu o tym otwarcie i też nie 'od tak', tylko żeby poczuł, że to nie żarty i że naprawdę go kochasz. Hm, może być zaskoczony, albo i nie, ale na pewno będziesz o wiele do przodu z całą sytuacją Później tylko czekać na to, co będzie Powodzenia Puszek1245 dzięki, przykro mi że Wam nie wyszło... widzisz ja się boje porażki.. że się zbłaźnię zwłaszcza przed Nim , ale może nie będzie źle. Musze się zebrać w sobie i odważyć bo niestety nieśmiałość moja słaba strona.. trudno mi będzie to powiedzieć chociaż jest On osoba wobec której jestem najbardziej otwarta .. co za kurcze ironia losu.. agrhh , musze się wciąć w garść i już.. to chyba nie takie trudne... Właściwie nie wiem co więcej dodać od osób w strasznie trudnej jednak,że najlepszym wyjściem jest przyznanie się do swoich na początku w jakiś sugestiach,żartach żeby zobaczyć jego jeśli nie czuje tego co ty-możesz go stracić,ale zawsze jest to prawdopodobieństwo,że on czuje to samo,o tyle większe,iż jak widać zależy mu na tobie Powodzenia,trzymam kciuki. Wiem, że to będzie trudne ale wyznaj mu co do niego czujesz. Jeśli to Twój prawdziwy przyjaciel (a z tego co piszesz wnioskuję, że tak) nie powinien Ciebie wyśmiać. Być może on czuje do Ciebie to samo? Możesz też nie powiedzieć nic i męczyć się a gdy znajdzie sobie dziewczynę zrozumiesz, że facet (kto wie, być może Twojego życia) przeszedł Ci koło nosa. Oczywiście nie narzucam Tobie swojego zdania, zrobisz jak uważasz. Mam nadzieję że wszystko będzie ok. Pozdrawiam i trzymaj się jestem ciemna... nie rozumiem jak facet mówi "zasługujesz na kogoś lepszego". to nie jest jakieś średniowiecze w końcu, że liczy się pozycja społeczna. trzeba szanować to co się wspólnie buduje, a nie spiepszyć w ciągu jednego dnia...bo jest ten ktoś lepszy. ale czy tak trudno zrozumieć, że jak się kocha to nie ma lepszego?! dlatego musisz mu powiedzieć wszystko, postawić na jedną karte, bo długo tak nie wytrzymasz. Ja się dołączam do tego, że powinnaś z nim o tym pogadać... Zacznij od tego czy jeszcze kiedyś on myślał o was jako o kimś więcej.. Życzę powodzenia i odwagi, której jak widać nie tylko mi w takich sprawach brakuje Widzę, że nie jesteś kolejną marudzącą nastolatką jakich miliony w tym kraju - to już coś. Wg mnie najlepiej będzie jak z nim szczerze i otwarcie o tym porozmawiasz bo jeśli jest jakaś iskierka nadziei, że on może coś do Ciebie czuć (a wydaje mi się, że tak jest) to nie warto marnować czasu Widzę, że fanka Pamiętników Przetrwałam kolejny dzień w szkole siedząc z nim na prawie wszystkich lekcjach. Było jak zawsze, śmialiśmy się i w ogóle super.. ale nie miałam na tyle odwagi by powiedzieć mu że będziemy musieli porozmawiać bo szkoła to raczej nie najlepsze miejsce na takie rozmowy... Taki ze mnie tchórz że boje się że go stracę. ;C yhh.. dzięki za rady i nie potępianie mnie.. Czarnaaa - a owszem owszem na bieżąco oglądam nowe odcinki zanim jeszcze je rzucą z napisami na jakąś polską stronę ^ ^ Odpowiedział(a): Czarnaaa, 21 października 2011, 23:55 0 No to witaj w klubie obsesyjnych oglądaczy VD Też należę do tego klubu Wiem że tego i tak nie zrobisz ale powiedz mu o swoich uczuciach. Po co siebie katować? Może On też coś do Ciebie czuje. Jeśli powiesz mu i po jakimś czasie się rozpadnie-to to nie była przyjaźń. Jeśli jednak On coś do Ciebie czuje? Będziecie szczęśliwą parą i to w możliwie szybkim czasie. Więc może jednak warto spróbować? Może w końcu zbiorę się na odwagę. W ogóle własnie dodałam wpis na facebooku odnośnie miłości że tak powiem a On od razu to polubił. Nie sądziłam że śledzi moje wpisy także jestem mile zaskoczona i podniosło mnie to baaardzo na duchu. Chciałabym mu powiedzieć i mieć to z głowy ale to nie takie proste.. Powiedz mu o swoich uczuciach. Mialem zbliżoną sytuację. Przyjaźniłem się z dziewczyną jakiś czas, w końcu zbliżyliśmy się na tyle, że oboje dla siebie wszystko i wszystkich "olewalismy", widywaliśmy się całymi dniami, niby rozmawialismy o takich dziwnych rzeczach kto nam się podoba i tak dalej, ale ja z czasem będąc tak przy niej zrozumiałem ze znaczy dla mnie coś więcej.. Oczywiście tak jak Ty nie ujawniłem tego - nie chciałem jej jej dotyk i spojrzenie było dla mnie tak idealne. Pisaliśmy nieraz smsy które po dokładnym przeanalizowaniu nie wyglądały przyjacielsko, Marzyłem tylko o tym by ją pocałować,ale nie mogłem bo to przecież PRZYJACIOLKA byla. Jednak w krótkim czasie uświadomiłem sobie, że nie mogę być jej obojętny, ze wyglada to zbyt idealnie, by zalezalo jej wylacznie jak na przyjacielu - miałem rację. Okazało się ze wlaściwie pokochała mnie mniej więcej w tym samym czasie co ja ją, ale też bała się o tym mówić. związalismy się. i mimo że z czasem wszystko się spieprzyło ( nie ze względu na to ze bylismy przyjaciolmi i nagle sie zwiazalismy) to nigdy nie pożałuje tego ze w końcu wyszlo jak wyszlo, ze moglem być z nią tyle czasu i w końcu swobodnie wyznawać jej co czuję a nie tlamic to w sobie. może byc ciezko,ale wydaje mi sie ze on czuje tez cos do Ciebie - powiedz mu o tym, moze nie wprost, ale zrob cos, by dac mu to do zrozumienia, pokazac.. trzymam kciuki Nie baw się w facebooki, gadu gadu i inne, tylko sie z nim spotkaj Wiem, że to nie takie proste, ale naprawdę, jeśli chcesz zmian, konieczne widuję się z nim przynajmniej 5 razy w tygodniu i kurde po prostu nie moge . zacina mnie. siiwa , też jak czasami patrzę w archiwum, smsy albo po prostu przeanalizuję nasze rozmowy tez mi się wydaje że jest to coś więcej. ale kurde, boje się podjąć to ryzyko... a przeciez kto nie ryzykuje - nie ma. ;x yhh to się odkochaj. Jakby to było takie proste ... Odpowiedział(a): killme, 23 października 2011, 20:08 0 W ogóle to trzeba zacząć od tego, że jeżeli jedna osoba pożąda drugą, to nie można nazwać tego przyjaźnią Odpowiedział(a): killme, 23 października 2011, 20:22 0 dokładnie dlatego też nie rozumiem, jak pisałem wyżej, jak można kochać przyjaciela inną miłością niż przyjacielską co dopiero pożądać... to już nie przyjaźń a tak z innej beczki mam pytanie.. co z kotkami ? Łooo... Kotków już dawno nie mam Całe szczęście znaleźli się ludzie, którzy z chęcią je ode mnie zabrali Odpowiedział(a): killme, 23 października 2011, 20:27 0 rozumiem, że ludzie o dobrym sercu, którzy pokochają kotki tak jak ja bym je pokochał Tak jest W tym małe dzieci, które pewnie z miłości urwą im ogonki Odpowiedział(a): Czarnaaa, 24 października 2011, 00:02 0 Maryś, poplułam laptopa przez te ogonki xD hmm. spróbuj się sprawdzić jako bardzo dobra przyjaciółka. on wtedy zobaczy że jesteś dużo warta . spróbuj też się dowiedzieć kto mu się obecnie podoba. na razie ,jeśli nie jesteś pewna że on też coś więcej do ciebie czuje to nie mów mu o swoich uczuciach do niego , bo może cię wtedy odrzucić . nie wiem co mogę więcej powiedzieć bo i tak zrobisz jak uważasz . ale życzę żeby ci się udało go zdobyć mialam to samo,ale w tym roku sie wyprowadzil i powoli o nim czasani go widuje jak do swojego kuzyna a do mojego kolegi przyjezdza Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.
zapytał(a) o 19:10 Zakochałam sie w mojej przyjaciółce. Jak jej o tym powiedzieć ? Ona wie, ze podobają mi się dziewczyny i toleruje to ale ja ją kocham i jak jejj to powiedzieć ?Co się stanie jak ona się ode mnie odsunie i mnei zostawi ?Ja ja kocham !Tylko Ewa się liczy ! Ona jest chyba hetero ale nie wiem jakby zareagowała gdybyj jej to powiedziała a ty jakbyś zareagowała ? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-02-25 19:12:36 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 23:00: Najpierw przyzwyczaj ją do tego swoimi czynami :) Daj jej trochę do zrozumienia że Ci się podoba. Jak dalej będzie między Wami b. dobrze się układało to możesz zacząć próbować poruszać ten temat :) Jeśli Cię lubi, jest tolerancyjna (a jest skoro wie że jesteś lesbijką i się dalej przyjaźnicie) to powinna to przyjąć a na pewno nie odsuwać się. W końcu to przyjaciółka. Jak ma świadomość że jesteś lesbijką, jeśli dajesz jej jakieś sygnały to ona też w sobie może się przyzwyczajać że "o...chyba wpadłam jej w oko...chyba mnie bardzo lubi" ;) Także życzę szczęścia i powodzenia! Myślę że nie trzeba się śpieszyć ;) btw ile masz lat? Odpowiedzi To trudne pytanie .! Może na początek walni taką plote zobacz jak zaraguje. albo powiec jej w prost ;d blocked odpowiedział(a) o 19:11 blocked odpowiedział(a) o 19:12 Musisz jej to powiedzieć spokojnie. Zacznij że nie możesz nad tym panować, i spokojnie powiedz jej to. A potem powiedz że nie chcesz jej nic zrobić itp. ZAPYTAJ JĄ ALBO PODEJDŻ DO TEGO PODCHWYTLIWIE blocked odpowiedział(a) o 19:13 O...Trudna sprawa ;/ Ja jednak proponuje rozmowe , wiem że to nie jest łatwe ale to najlepszy sposób . A jeśli chodzi o twoją orientacje to się nie przejmuj - Ja podobnie jak wiele innych osób nie mam nic przeciwko :)Życze powodzenia :) Drops. odpowiedział(a) o 19:17 Kurcze nie wiem, dziwna sytuacja. Porozmawiaj z nią. blocked odpowiedział(a) o 19:27 Kurde , jak zobaczyłam login i domyśliłam się że jesteś dziewczyną , to szoku dostałam. Pogadaj z nią na spokojnie , ku*wa nigdy nie byłam w tego typu sytuacjia ty jakbyś zareagowała ? Skoczyła przez okno , wybacz. blocked odpowiedział(a) o 19:37 wiesz jeśli nie chcesz stracić przyjaźni to wstrzymaj się, wybadaj ją jakie ma preferencje ...ja bym zwyczajnie uciekła ... kolega, koleżanka homo-ok ale koleżanka les i do tego zakochana we mnie?-to by nie przeszło ... :( Witchy odpowiedział(a) o 21:53 To śmieszne, bo jestem teraz w bardzo podobnej sytuacji. Najpierw, moim zdaniem powinnaś sprawdzić jak ona by na coś takiego zareagowała. Pokazuj jej, że bardzo ci na niej zależy, ale nie rób nic, co mogłoby sprawić, że ona poczułaby się niekomfortowo (nie próbuj jej pocałować). Możesz też próbować robić rzeczy, które robią dziewczyny, kiedy chcą poderwać chłopaka (możesz poszukać artykułów w Internecie/filmów na YT typu "jak go poderwać" - tak, dla mnie to też jest dziwne, ale być może działa). Postaraj się sprawić, żeby ona poczuła do ciebie to samo co ty do niej (nie narzucaj się), Później weź ją na jakiś spacer, czy coś i zasugeruj jej delikatnie, że może ona jest dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Podkreśl jak dziwna jest to dla ciebie sytuacja, że rozumiesz, że dla niej też i że, nawet jeśli ona nie czuje do ciebie tego co ty do niej, nie masz do niej pretensji, chcesz aby wszystko było jak dawniej. Jeśli chcesz ją pocałować, stań w jakimś miejscu, aby ona miała za plecami jakąś ścianę, czy coś, przychyl się lekko do niej i sprawdź jej reakcję. Jeśli ona przesunęła się trochę w twoją stronę, albo patrzy na twoje usta (albo najlepiej i to i to :)), możesz spróbować ją pocałować. Jeśli widzisz, że jej coś nie odpowiada, przeproś i powiedz coś w stylu "nie byłam trzeźwa", albo "miałam ciężki dzień". Mam nadzieję, że ci pomogłam - napisz do mnie, co z tego wyszło <3Aha! Jeszcze moja reakcja - uśmiechnęłabym się i bym cię przytuliła, albo gdybym też cię kochała pocałowałabym cię, pewnie. Potem porozmawiałabym z tobą bardzo szczerze i gdybym cię nie kochała, przeprosiłabym i wytłumaczyłabym ci, że to nie twoja wina :) Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
fot. Adobe Stock Przyjaźń trzeba pielęgnować, dbać o nią niczym o delikatny kwiat. I trzeba jej poświęcać czas. Teraz już to rozumiem. Obudź się – szepczę, chociaż przecież dobrze wiem, że Anita mnie nie słyszy. – Obudź się, to ja, twoja przyjaciółka... A potem dopadają mnie złe myśli, te same, które już tak długo próbuję od siebie odgonić. "Czy naprawdę mam prawo nazywać się w ten sposób?". Wydawało mi się, że jestem Anicie najbliższa. Przecież powinnam coś zauważyć, pomóc jej... tymczasem ja byłam zajęta swoim życiem i atrakcyjniejszymi sprawami. I nie zauważyłam, co się z nią dzieje. Czy kiedykolwiek potrafię to sobie wybaczyć?! Może dlatego przychodzę do tego szpitala codziennie, zmieniam pościel, przynoszę ciasto, a potem sama je zjadam. I opowiadam, opowiadam, opowiadam... Co nowego powiedział dziś Konrad, z kim umawia się Waldek – nawet to nie potrafi jej zranić. Anita jest od wielu tygodni w śpiączce i lekarze nie dają wielkich nadziei. A ja nie prostuję, gdy jakiś nowy, przychodzący na dyżur, stwierdza: – Pani pewnie siostra? Kiedyś byłyśmy jak siostry. Tylko ta odrobinę starsza, wydawałoby się mądrzejsza, czyli ja – w chwili próby zawiodła. Znamy się od dwudziestu siedmiu lat. Od pierwszych dni swojego życia. W zasadzie znałyśmy się jeszcze przed urodzeniem, bo nasze mamy też się przyjaźniły. W podobnym czasie wyszły za mąż, w podobnym czasie urodziły dwie jasnowłose i niebieskookie dziewczynki. Razem chodziłyśmy do przedszkola, potem do tej samej podstawówki. Można by powiedzieć, że byłyśmy na siebie skazane. Tym bardziej, że żadna z nas nie ma rodzeństwa, więc byłyśmy dla siebie jak prawdziwe siostry. Rodzice Anity nawet starali się o braciszka dla niej, ale niestety – ciocia straciła ciążę w szóstym miesiącu. To po tym wydarzeniu tak bardzo się ponoć zmieniła. Zamknęła się w sobie, popłakiwała po kątach, a nawet – czego dowiedziałam się dopiero jako dorosła kobieta – próbowała odebrać sobie życie. Kiedy Anita miała siedem lat, jej mama wyjechała za granicę. I już nie wróciła. Znalazła dużo młodszego i zerwała z rodziną wszelkie kontakty. Ja najlepiej wiem, jak Anita tęskniła za matką. To wtedy stała się tak częstym gościem w naszym domu. A moja mama starała się pomóc jak umiała – kupowała Anicie ubrania podobne do moich, piekła placki z jabłkami, wysłuchiwała zwierzeń, na które wujek – rozgoryczony wówczas, samotny i zapracowany – nie miał czasu. Lubiłam wtedy myśleć, że to dzięki opiece mojej rodziny Anita potrafiła poradzić sobie z trudną sytuacją życiową. Była taka poukładana, świetnie się uczyła. Zawsze wiedziała, kim będzie w życiu. Wiedziała też, że wcześnie założy rodzinę i że nigdy nie porzuci swojego dziecka. Jak ja jej zazdrościłam tej żelaznej konsekwencji, która czasami aż mnie przerażała! Pamiętam, jak uczyłyśmy się do klasówki z biologii. Anita wkuwała cały wieczór, ale ciągle zdawało jej się, że umie za mało. Przepytywałam ją, a ona kilka razy się pomyliła. Była za to na siebie wściekła: – Jeśli nie dostanę czwórki, za karę nie pojadę na obóz – powiedziała. Postukałam się w głowę. Po pierwsze, nie było to raczej możliwe, aby Anita nie dostała czwórki, po drugie – na ten obóz czekałyśmy przez cały rok! Nie mieściło mi się w głowie, że przez głupią ocenę Anita zrezygnowałaby z takiej przyjemności. A jednak. To był trudny sprawdzian. W klasie posypały się jedynki. Oczywiście moja przyjaciółka dostała najlepszy stopień, ale i tak było to... tylko trzy plus. Chciałam sama pobiec do nauczycielki i ubłagać ją, żeby podwyższyła Anicie ocenę. Wiedziałam jednak, że moja przyjaciółka nigdy nie pozwoliłaby na ocenianie jej z litości! Oprócz mnie nikt z klasy nie wiedział, jak trudną ma sytuację rodzinną. Na zebrania zawsze przychodził jej ojciec i Anita surowo zabroniła mu wspominać, że mama od nich odeszła. Tego dnia, po sprawdzianie, Anita przyszła do nas i oznajmiła spokojnie: – No cóż, nie pojadę na ten obóz. Zasłużyłam na surową karę. Będę się uczyła przez całe wakacje. Jak ja ją błagałam, żeby nie marnowała całego lata! Na próżno. Opowiedziałam o tym mojej mamie, bo wiedziałam, jakim jest autorytetem dla Anity. Liczyłam na to, że mi pomoże przekonać przyjaciółkę, żeby nie była dla siebie tak surowa. Mama jednak tylko spojrzała smutno: – W takich chwilach Anita jest tak podobna do Danki. Niestety... czasami myślę, że ona, mimo tego całego swojego opanowania i dojrzałości, jest bardziej podobna do Danusi, niż nam się wydaje. Dopiero wiele lat później dowiedziałam się, że ciocia Danka, mama Anity, też zachorowała w wieku dwudziestu kilku lat. Jakże żałuję, że nikt nie uprzedził mnie o tym wcześniej! Tymczasem my dorastałyśmy z Anitą wspólnie, razem zaczęłyśmy interesować się chłopcami i coraz później wracać do domu. Muszę przyznać, że moja przyjaciółka była ode mnie ładniejsza i pewnie w normalnych okolicznościach byłabym o to piekielnie zazdrosna, gdyby nie to, że cała postawa Anity po prostu odpychała od niej ewentualnych adoratorów. – Zobaczysz, będziesz starą panną – straszyłam ją, gdy kolejny raz ignorowała propozycję umówienia się na randkę albo unikała szkolnej dyskoteki. – Ale za to jaką wykształconą starą panną – żartowała Anita. Nie mogłam nie przyznać jej racji. Podczas gdy u mnie na włosku wisiała sprawa otrzymania świadectwa dojrzałości, Anita z łatwością zdobywała kolejne szczeble edukacji. Maturę zdała śpiewająco, potem dostała się na medycynę. Wiedziałam, że jej marzeniem była, o ironio losu, psychiatria, ale chyba dała się namówić komuś na wydziale i w końcu jako specjalizację wybrała pediatrię. Zamieszkała w akademiku w Lublinie i nie mogłyśmy się już tak często widywać. Ja mieszkałam dalej z rodzicami i zajęłam się grafiką komputerową. Wydawało się, że po trzech innych kierunkach, które zaczynałam zgłębiać w studium policealnym, ale których niestety nie skończyłam, to będzie prawdziwym strzałem w dziesiątkę. I rzeczywiście, w tej chwili pracuję jako pomocnik grafika w niewielkiej agencji reklamowej i całkowicie jestem pochłonięta pracą – a przynajmniej tak było jeszcze pół roku temu, do "wypadku" Anity... Ale wracając do wspomnień. Moja przyjaciółka nie należała do wylewnych. Jednak pewnego dnia, na trzecim roku studiów, kiedy przyjechała do domu na święta, nie mogłam nie zauważyć, że się zmieniła. Miała na sobie śliczny rudy golf, który cudownie podkreślał jej świeżą karnację i cała tak jakoś emanowała szczęściem. Nie byłabym prawdziwą przyjaciółką, gdybym od razu nie zgadła, że za tą zmianą musi stać jakiś mężczyzna: – Tak, zakochałam się! – przyznała nieśmiało Anita. – Poznasz go niedługo, na pewno się polubicie. Nie polubiliśmy się, ale nie zamierzałam tego Anicie mówić – robiłam dobrą minę do złej gry. Waldek wydawał mi się samolubnym samcem, który chciał całkowicie podporządkować sobie moją przyjaciółkę. I chyba mu się to udawało, bo Anita przy nim milczała jak trusia. A on był wtedy wniebowzięty. Musiał chyba być nią bardzo oczarowany, bo jeszcze zanim Anita skończyła studia, wzięli ślub. Była w tym dniu taka piękna, taka szczęśliwa! Ale w pewnym momencie wesela, zobaczyłam ją zapłakaną w jakimś kącie: – Boję się, że nie sprostam – szlochała. – To taka odpowiedzialność być matką i żoną. A Waldek tak we mnie wierzy... Złożyłam to wtedy na karb nawału emocji i poczęstowałam Anitę gromadą banałów o tym, jak pięknie ułoży się jej życie przy boku ukochanego mężczyzny. A następnego dnia, na poprawinach, moja przyjaciółka wyglądała kwitnąco i zabroniła mi wspominać o wybuchu, którego byłam świadkiem. Nie zamierzałam łamać danego jej słowa. A potem czas mijał, a ja o tym i, co tu kryć, trochę o Anicie, zapomniałam, bo sama się zakochałam. Krzysiek był grafikiem w mojej firmie, niestety żonatym. Czułam się winna, wikłając się w romans i całkowicie mnie ta sytuacja pochłonęła. Kompletnie nie interesowałam się światem zewnętrznym – w tym moją przyjaciółką. U niej zaś nie działo się najlepiej. Zamieszkała wprawdzie z mężem w nowej kawalerce w centrum miasta, ale Waldek okazał się despotycznym mężczyzną, który nie pozwalał jej dokończyć studiów i nieomalże wychodzić z domu. Moja mama była tam kilka razy, lecz, widząc bierność Anity, przestała odwiedzać swoją przybraną córkę: – Widać jej odpowiada taka sytuacja. – powiedziała mi nawet pewnego dnia z żalem. – Jeśli chciałaby utrzymywać ze mną kontakty, nie pozwoliłaby na takie traktowanie gości w swoim domu. Nie będę się mieszać w ich sprawy. Nie ma co dziwić się starszej kobiecie? Ale to ja, młodsza i będąca z Anitą najbliżej, powinnam była zauważyć, co tak naprawdę się tam dzieje. Gdybym wykazała choć odrobinę zainteresowania... Niestety, nawet kiedy Anita dzwoniła do mnie, ja w tamtym okresie miałam pilniejsze sprawy. Pamiętam taką sytuację: Anita bardzo chciała mieć dziecko. Dość długo nie udawało jej się zajść w ciążę, a kiedy w końcu się udało, straciła maleństwo na samym początku. Takie rzeczy się zdarzają i pewnie osoba odporniejsza psychicznie przeszłaby nad tym, po okresie żałoby, do porządku i zaczęła starać się dalej o potomstwo. Ale Anita wcale nie była taka odporna psychicznie, na jaką wyglądała. Pamiętam, że dzwoniła do mnie kilka dni po poronieniu. Pewnie potrzebowała się wygadać, wysłuchać, że wszystko będzie dobrze – ale trafiła na zły czas. Byłam wtedy akurat z Krzyśkiem nad jeziorem. Przekonywałam go, żeby zostawił dla mnie żonę. Było mi dobrze, czułam się kochana. Nie chciałam sobie psuć nastroju. Kilka razy odrzuciłam połączenie. Telefon więcej nie dzwonił, a kiedy spotkałyśmy się kilka dni później, Anita nie wyglądała na obrażoną: – Rozumiem, każdy ma swoje życie – powiedziała tylko, uśmiechając się, jak to ona, łagodnie. – A co tam u ciebie? I opowiadałam, a ona słuchała z rzadka coś wtrącając, bo słuchaczką była zawsze wspaniałą. Wróciłam do siebie przekonana, że odbyłyśmy wspaniałą, mądrą rozmowę – jakoś umknęło mojej uwadze, że tak naprawdę to był monolog, a ja nie zadałam sobie nawet trudu, by spytać – co u niej? Gdzieś tak po dwóch miesiącach dotarły do mnie niepokojące sygnały, że moja przyjaciółka straciła pracę. Wtedy też nie miałam czasu, żeby zadzwonić. Wysłałam tylko banalny sms, że wszystko będzie dobrze, i że na pewno znajdzie kolejne zatrudnienie. Anita na wiadomość nie odpowiedziała, a ja utwierdziłam się w przekonaniu, że wcale nie zależy jej na kontakcie ze mną. – Widać wystarcza jej mąż i nikogo już nie potrzebuje – powiedziałam nawet do mamy któregoś dnia. – Są takie kobiety. Anita przestała też pojawiać się na uroczystościach rodzinnych, na których do tej pory była stałym gościem. – A może coś u niej nie w porządku? - zagadywała mnie mama. – Jedź, odwiedź ją, tobie najbardziej wypada. Więc pojechałam którejś soboty z ciastem domowej roboty, ale nie była to najbardziej udana wizyta. Anita przez większość czasu milczała z ponurą miną, a ja nabrałam przekonania, że ona się po prostu wywyższa: – Skończyła studia, żyje w innym środowisku, teraz będzie miała nowych przyjaciół – powiedziałam nawet mamie, rozżalona efektami wizyty. – Nie zamierzam jej się narzucać. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Nie kontaktowałam się z przyjaciółką ładnych kilka miesięcy, zajmując się tylko swoim coraz bardziej skomplikowanym życiem uczuciowym (Krzysiek zaczął mnie zwodzić i, jak się po czasie okazało, wcale nie zamierzał odejść od żony), aż do tego feralnego dnia. Byłam właśnie w trakcie kłótni ze swoim kochankiem, kiedy zobaczyłam nieznany numer na wyświetlaczu: – Waldek? – zdziwiłam się, usłyszawszy głos męża Anity. – Jeśli chcesz zobaczyć swoją przyjaciółkę, to jest w szpitalu – powiedział beznamiętnym głosem. – Adres... Pakowałam się nieprzytomna ze zdenerwowania, a przez głowę przebiegało mi stado myśli: co mogło się stać: kolejny stracony dzidziuś? Wypadek? Prawda okazała się straszna. Anita próbowała popełnić samobójstwo. I to wcale nie pierwszy raz. Tym razem prawie jej się udało – ma potwornie zniszczoną wątrobę i uszkodzenia w mózgu, dlatego jest w śpiączce. Lekarze nie dawali wielkich nadziei – nie wiadomo, czy Anita kiedykolwiek się z niej obudzi. A potem, kiedy moja przyjaciółka leżała taka bezbronna wśród tych wszystkich rurek i przewodów, Waldek wszystko mi opowiedział. Anita od początku ich małżeństwa cierpiała na depresję. Możliwe, że nawet wcześniej, tylko nikt tego nie zauważył (czy mi się zdawało, czy przy tym zdaniu spojrzał w moją stronę oskarżycielsko?). Przed światem udawała pełną optymizmu, dzielną kobietę – nie było jednak dnia, by nie płakała w poduszkę wieczorami i nie mówiła mężowi o swoim niekończącym się lęku przed podjęciem odpowiedzialności. Później do lęku dołączyły też inne objawy – nie mogła spać, codziennie wiele godzin przewracała się w łóżku, a potem wstawała, niewyspana, ale udawała, że wszystko jest w porządku. Następnie doszły silne bóle brzucha – robiła już wiele badań i za każdym razem wychodziło, że to nerwica. Nieleczona, bo Anita panicznie bała się szpitala i za nic nie chciała dać się namówić na wizytę u psychiatry. Za bardzo lekarze tej specjalności kojarzyli się jej z chorobą matki. Nie miałam pojęcia o tym, że ciocia Danka, mama Anity, też cierpiała na depresję. Prawdopodobnie to ta ciężka choroba plus inne zaburzenia psychicznie sprawiły, że pewnego dnia postanowiła porzucić swoją rodzinę i rozpocząć nowe życie. Anita nigdy mi o tym nie mówiła, ale ponoć jako dorosła osoba dotarła do mężczyzny, z którym związała się wtedy jej matka i od niego dowiedziała się, że kilka miesięcy po przeprowadzce popełniła samobójstwo. Moja przyjaciółka nawet nie wiedziała, że od wielu lat była półsierotą... Czy to wtedy, kiedy dowiedziała się o śmierci matki, zaczęła zastanawiać się nad takim zakończeniem swojego życia? Czy dopiero kiedy po śmierci pierwszego dziecka dowiedziała się, że coś tam w niej popsuto i prawdopodobnie nie będzie mieć już potomstwa? Czy to o tym chciała ze mną porozmawiać?! A ja, głupia, pozostałam głucha na jej wołanie... Ostatnio nie szukała już kontaktu, bo miała zaostrzenie choroby. O tym też opowiedział mi Waldek. Coraz częściej zastawał swoją żonę po południu jeszcze w łóżku, w piżamie, zamyśloną, nieobecną... nie potrafił do niej dotrzeć. Próbował przekonać ją, by wzięła się w garść, ale jedyne, co Anita umiała, to zacząć płakać. Nie potrafił jej pomóc. Zaczął szukać innych kobiet, a najgorsze miało być dopiero przed nim. Pewnego dnia zastał swoją żonę nieprzytomną – okazało się, że próbowała popełnić samobójstwo. Nie powiedział wtedy o tym nikomu. Sam wezwał pogotowie i sam zadbał o to, by utrzymać sprawę w tajemnicy. Było mu tym łatwiej, że do jego żony nikt nie dzwonił ani nie przychodził (czy mi się wydawało, czy znowu Waldek spojrzał oskarżycielsko na mnie?). Zmusił Anitę do regularnych wizyt u psychiatry, ale to niewiele pomogło. Przyszła kolejna próba samobójcza, jego żona czuła się coraz gorzej. On sam, wychodząc z domu, nie wiedział, czy wracając zastanie ją w nim jeszcze, czy też może... nie potrafił się z tym zmierzyć. Znalazł sobie kochankę i u niej spędzał większość czasu. Anitę musiało to bardzo boleć, ale nigdy o nic nie pytała, nigdy nie chciała wiedzieć. Była tylko jeszcze bardziej nieobecna... Waldek mówił i mówił, a ja nie potrafiłam pokonać łez. Zawiodłam swoją przyjaciółkę, zawiodłam osobę, która była dla mnie jak siostra. Od wszystkich w życiu zaznała tylko zła, ja jedna powinnam być dla niej wsparciem, ja jedna powinnam pomóc jej w ciężkiej chorobie, która ją dopadła – i ja też ją zawiodłam. To dlatego odłożyłam teraz na bok wszystkie swoje zajęcia, zerwałam z Krzyśkiem – zresztą, cóż dobrego mogło z tego wyniknąć? A może jego żona cierpiała przez nasz romans, tak samo jak Anita przez nieustanne miłostki swojego męża? Przychodzę codziennie do szpitala. Opowiadam mojej najlepszej przyjaciółce o wszystkim: o jej mężu, o mojej pracy, o zwykłych, codziennych sprawach... Lekarze nie dają jej wielkich szans na wyzdrowienie, ale ja czasami mam takie wrażenie, że Anita leciutko się uśmiecha – i że wszystko rozumie. Więc wiem, że będę przychodzić do niej jeszcze bardzo długo, tyle, ile będzie trzeba. Teraz już bez problemu znajdę dla niej czas. Zawsze. Więcej prawdziwych historii:„Musiałem wybierać między życiem żony a dziecka. Nikomu nie życzę, by musiał podejmować taką decyzję...”„Miesiącami mamił mnie, że weźmie rozwód z żoną. Gdy zaszłam w ciążę, uznał, że jednak ją kocha i do niej wrócił”„Miał na mnie czekać, gdy ja wyjechałam, by zająć się chorą matką. Zamiast tego zniknął bez słowa i złamał mi serce”
jak powiedzieć przyjaciółce że się w niej zakochałam